środa, 27 grudnia 2017

zegnaj

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca kolejnego etapu naszego życia- końca roku. Zakończenie kolejnego rozdziału książki, po którym powinien nastąpić TEN magiczny czas refleksji. W dzisiejszych czasach nie mówi się wprost o uczuciach. Zapycha się je gdzieś pomiędzy poranną kawą, a wieczorną książką. Ja mówię o swoich zawsze. Ci, którzy mieli okazję poznać mnie nieco bliżej wiedzą, że czasem mówię, aż zbyt wiele. Uważam, że człowiek nie powinien skrywać wszystkiego w środku, bo jeśli, ktoś jest dla Ciebie ważny- to powiedz mu o tym! Nie czekaj, bo może się okazać, że przegapiłeś księżyc, gdy zerkałeś w gwiazdy.

Mojego roku `17 nie da się nazwać. Był tykającą BOMBĄ, która czekała, aż 12 miesięcy, aby wybuchnąć pod sam koniec.

Zdecydowanie najlepszym prezentem jaki dostałam była SZCZEROŚĆ. Przyznanie się przed samą sobą do swoich błędów, do swojego często raniącego innych egoizmu i do swoich uczuć- tego wszystkiego, co było powodem spływających po policzkach łez. Szczerości, która pozwoliła odbudować mi ważne dla mnie relacje z przed lat, szczerości, która pozwoliła dostrzec mi wszystko to, czego często nie chciałam i bałam się zobaczyć. Szczerości, która pokazała mi PRAWDĘ o sobie samej.

Rok 2017 był rokiem wartościowych rozmów, które ocieplały moje serce, rokiem ludzi, którzy wnieśli do mojego życia światło, rokiem gości, którzy postanowili zostać nieco dłużej, ale także rokiem gości, którzy nawet nie zaczekali do kolacji. Był rokiem głębszego poznania siebie, chwilach beztroskiego spokoju, potokach łez, bezgranicznej radości, przemierzaniu biegunów własnego umysłu, znalezieniu tej jednej rzeczy sprawiającej uśmiech na twarzy, sprawiającej, że chce się rano wstać wcześnie z łóżka i zabrać do pracy, i oczywiście rokiem rozwijania pasji i stworzenia projektu na większą skalę. 

Dziś w środę 27 grudnia mogę śmiało powiedzieć, że rok 2017 obdarował mnie wiarą w spełnianie marzeń. Dzięki Wam uwierzyłam we własne mozliwosci, uwierzyłam w siłę, która jest we mnie, uwierzyłam tak mocno jak nigdy wcześniej, poczułam ogromną motywację do stawania się najlepszą wersją siebie! Dobro, które kiedyś we mnie zasnęło, w końcu dostało szansę zbudzenia się z zimowego snu.


2017 rok przyniósł mi także świadomość, że są ludzie dla których czasem nie warto się starać i poświęcać wszystkiego. Brutalna rzeczywistość walnęła mnie mocno w twarz i kazała przestać płakać. Więc nie mam zamiaru wracać do tych momentów , bo nie są one już niczym ważnym. Są dosyc milym wspomnieniem, z którego wyciągnęłam lekcje. Spaliłam więc wszystkie mosty za sobą i poczułam się wolna! Moje serce także wyciągnęło wnioski i zrozumiało, że kolejnym razem powinno być nieco ostrożniejsze.


Na przyszły rok nie życzę sobie, ani wam niczego, bo nie lubię życzeń, a życie i tak nas wszystkich zaskoczy!

I’m gonna live like tomorrow doesn't exist

wtorek, 19 grudnia 2017

List do duszy cześć 2

Droga Ja.

Na początku mojego listu, chciałabym powiedzieć Ci o tym jak bardzo zraniło mnie, że nie odpisałaś na mój poprzedni list. Postanowiłam więc napisać kolejny, aby dowiedzieć się czy wszystko u Ciebie wporzadku? Zauważyłam ostatnio, że potrzebujesz wsparcia i poczucia, że ktoś Cię rozumie, że jesteś czegoś warta, a Twoje oczekiwania mają prawo istnieć. Mała- jeśli masz ochotę popłakać sobie przed lustrem, to płacz. Płacz dla oczyszczenia, nie ma w tym nic złego. Tylko pamiętaj, aby przypadkiem nie potłuc tego lustra i nie pokaleczyć rąk próbując je później posklejać. Pamiętaj też o tym, że nie jesteś papierem ściernym i nie powinnaś ścierać się dla kogoś, kto nie ściera się dla Ciebie. Pamiętasz jeszcze nasze styczniowe spotkanie w górach ? Powiedziałaś mi wtedy, że jesteś prawdziwą wojowniczką, a ja tak bardzo zachwyciłam się tym określeniem. Udowodnij sobie więc, że naprawdę nią jesteś. Zawsze miałaś nadzieję na lepsze dni i zawsze znajdywałaś tęczę na własnym niebie. Pokazałaś wielu ludziom jak znaleźć kawałek dobra nawet w najgorszej sytuacji i dałaś im kawałek swojego serca, niektórzy z nich nie docenili prezentu, z kolei inni do dziś noszą go blisko siebie. Walczyłaś do ostatniego tchu w imie wszystkiego w co wierzyłaś, nie uzależniaj  więc swojego poczucia wartości od innych ludzi. Jeśli komuś zależy na relacji z Tobą to świetnie, jeśli nie to jeszcze lepiej, bo to pozwala wybrać Ci tych, którym na prawdę na Tobie zależy. Upadki budują Skaribe, a Twój zdarty dziś łokieć wkoncu przestanie boleć. Zobacz jak życie dziś podstawia Ci pod nos niesamowite możliwości. Widziałam rano Twój uśmiech po przeczytaniu wiadomości od niej. Później obserwowałam zza rogu jak Twoja przyjaciółka, która wróciła z wakacji, ściskała Cię mocno w kawiarni powtarzając słowa ``Sandra tak bardzo  za Tobą tęskniłam``. Widziałam jak Twoje serce nie mogło przestać się uśmiechać. Ciesz się z tego! Delektuj się tym. Ciesz się z tego gdzie i kim teraz jesteś, to Twoja przeszłość zaprowadziła Cię w to miejsce. Doceniaj też ludzi, który trwają przy Tobie i troszcz się o nich, bo są prawdziwymi skarbami, więc przestań być czasem tą pieprzoną egoistką patrzącą tylko na swoje potrzeby. Kolekcjonuj wspomnienia i spełniaj marzenia. Wierzę w Ciebie Mała i w Twoją ``PODRÓŻ ŻYCIA`` którą zaplanowałaś na przyszły rok. Myślę, że wiesz, że Twoja szafa znowu zapełniła się brudem i rzeczami, których dawno powinno tam już nie być. Spakuj więc dziś swój worek pełen sentymentów i żalu i zrzuć go w dół. Patrz jak spada i poczuj ulgę. Jesteś wspaniała, nigdy o tym nie zapominaj.

PS. Odpisz wkrótce!

środa, 13 grudnia 2017

Nie chce już zadowalać się bylejakością


Czasem szereg zdarzeń ustawia się w kolejce i tworzy grupę gotową do ataku. Cel, pal, pacjent leży na stole operacyjnym i nie oddycha. Choć za oknem deszcz to emocje znów ogrzewają moje ciało. Gdzieś tam w moim sercu pojawiła się stabilność. Wybudowała dom i przypomina mi o planach na przyszłość. Łykam chwile i obrazy dookoła mnie, wszystko nagle staje się inspiracją, a przemyślenia w głowie są dziś moją plasteliną w ciągłej deformacji. Przez lata widziałam siebie oczyma innych, byłam jak kameleon dostosowujący się do tłumu. Trzęsłam się jak liść na wietrze, więdnący od wewnątrz. Dziś tańczę wolność od pozorów. Nie chce już zadowalać się bylejakością, nie chce brać udziału w teleturnieju, gdzie pytaniem za milion jest pytanie o szczęście. Ludzie nie widzą, nie chcą widzieć szczęścia znajdującego się tuż obok nich. Szczęścia, które czai się przecież wszędzie. W odświeżeniu starej przyjaźni. Czai się w spotkaniach, które dotykają Twojej duszy, w otwarciu i poznaniu drugiego człowieka. W samotnym wieczorze pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni. W poznawaniu samych siebie. To smutne, bo jeśli ktoś nie chce wiedzieć, to nawet jakby to szczęście postawiono mu przed twarz to i tak go nie zobaczy.

czwartek, 7 grudnia 2017

List do duszy.

7 grudnia 7:21

Droga Ja. 

Wiesz już dobrze, że Twoje istnienie jest oskarowa rolą w tym małym, wielkim świecie. Wiesz też, że tylko nieliczni mogą zagrać w Twoim filmie zwanym życiem. Widzą tylko to, co tak naprawdę sama pozwolisz im zobaczyć. Może to i lepiej, że piszę do Ciebie ten list właśnie dziś. Jeszcze 4lata temu byłaś młodsza, bardziej agresywna i jeszcze bardziej zła na ludzi i świat znajdujący się dookoła Ciebie. Wiem Skarbie, że każdy pragnie być zauważonym, że każdy pragnie mieć w swoim życiu osobę, która w odpowiednim momencie go usłyszy, ale pozwól mi, abym ściągnęła powoli z Ciebie te wszystkie łuski Twojej niepewności. Jestem z Ciebie dumna, że nadal znajdujesz się po drugiej stronie drzwi z klamką. Pamiętasz ile razy szpony próbowały wbić się w Twoją niewinną szyję? Za każdym razem wykrzyczałaś doniosłe "Get the fuck out of me" zaskakując mnie przy tym swoją siłą. Oh głupia- czy pamiętasz jak często siebie nienawidziłaś, bijąc się po zanikającej wtedy skórze? Pamiętasz jak każde spojrzenie w lustro przyprawiało Cię o mdłości? Pragnę, żebyś wiedziela, że ja widzę Cię inaczej, niż Ty widzisz czasem samą siebie. Uśmiecham się na Twój widok, bo jesteś zjawiskowa. Do twarzy Ci z tą każdą drobnostką o której myślisz czasem, że jest zła. Podniecasz mnie swoją prywatną ścieżka dźwiękową, jesteś świadoma tego, że ma ona w sobie moc twórczą. Choć na pozór wydajesz się twarda, to w środku jesteś ogromną romantyczką, która kolekcjnuje w sobie zmysłowe wspomnienia, wracając później do nich jak do ukochanego filmu, z ścieżką dźwiękową złożoną z własnego oddechu. Tu słowa są zbędne. Wystraczy raz spojrzeć w Twoje oczy, aby zrozumieć, aby przeniknąć do Twojej duszy. Wiem, że warto otworzyć Twoją okładkę, zajrzeć do środka, bo czeka tam wiele wrażeń i uczuć, na których nie powinnien osiąść kurz. Jestem dumna, kiedy widzę dziś Twoje odbicie w kawałku szkła. Widzę, że potrafisz walczyć i nie poddajesz się, gdy wiatr zawieje ciut mocniej. Pomimo zwątpienia innych zabrałaś samą siebie, i pewnego dnia wyruszyłaś w podroz osiągając przy tym niezwykły poziom inteligencji emocjonalnej. Kochana Ja wiem, że czasem trzeba zepchnąć Cię z mostu, bys zrozumiała swoją wartość. Jestem pewna, że niedługo słowa do Ciebie wrócą i napiszesz do mnie piękny list, bo Twoje słowa są jak oceny uniesień. Tymczasem obejrzyj się za siebie (tyko raz- ostatni) i uśmiechnij się do głębi Twojego serca.

środa, 6 grudnia 2017

Odkurzyć to co zakurzone


Kochane życie- tak bardzo mnie podniecasz! Lubię kochać się z Tobą słowami.
Wystawiam buntownicze nogi i zwiedzam kolejne nieodkryte dotąd miejsca duszy.

Wyrabiam dziś swój biceps wyobraźni rozkładając się przy tym się na części pierwsze. Staram przenieśc się na wyższy poziom percepcji.

Trochę, tak jakby zaskoczona własnym zachwytem. Czuje to co niewidzialne.
Nie chce już pisać, żeby pisać. Pragnę pisać, aby stworzyć coś ważnego. Po raz kolejny słowa nie chcą być już rzucane na wiatr.

Chłonę.
Obserwuje.
Jestem.

Uświadamiam sobie, że w życiu nie są warte chwile w maskach, ale te kiedy te maski zdejmujemy. Szczęście czai się wszędzie. W tej nowej niespodziewanej znajomości, i w tej odświeżonej przyjaźni z przed lat. W ekscytującym splocie słów, jak i w ciszy zabarwionej muzycznym odkryciem. Płonę, próbując ostudzić ten ogień. Banalnie zwyczajny dzień przypomniał mi, że pragnę od życia czegoś więcej.


Wiesz ja bardzo lubię tą zmianę, którą widze w lustrze. Taniec wolności zapowiada wyczyszczenie szafy. Pewien mądry człowiek przypomniał mi, że czasem można w tej szafie utkwić, więc drzwi mojej szafy niech będą dziś otwarte.


Tak na prawdę czczę moje życie, moje własne wcielenie radości i kres wyczekiwań, bo człowiek po  latach rezygnacji w końcu może usiąść spokojnie, i patrzeć jak droga powoli się wyrównuje. Dziś krok stał się odważniejszy, bo urodziła się we mnie na nowo ochota wyruszenia na szczyt. Oby limit nigdy nie zaistniał. Póki co płonę i poddaję się nowym stanom, by znów unieść siebie.


If there is a will, there is a way



poniedziałek, 20 marca 2017

Permamentne lato


Miniony dzień był leniwy, otulił mnie kołdrą i za żadne skarby świata nie chciał mnie spod niej wypuścić. 
Gdzieś w moim małym świecie pojawiła się stabilność, schowała się w skrytce serca i przypomina mi o marzeniach i planach na życie. Przypomina mi że moje plany pragną abym skupiła się na nich i oddała im należyty szacunek.
Kochane plany składam Wam obietnicę, że tym razem nie zawiodę. 

Pragnę być, aby stworzyć coś niezwykłego. Być aby być- jakież to płytkie.
Pragnę poszerzać co raz to nowe horyzonty, traktować swoje słowa z wdziękiem.
Nie chcę już więcej przystawek, czy też deserów, od dziś pragnę tylko dań głównych.

Z tego też powodu zrobiło się tutaj nieco ciszej. Nie przeszłam na dietę twórczą, lecz potrzebuję czasu dla samej siebie. I jest też ciągle to cos, skrywane w kolorach zachwytu. Przemy na przód obok siebie, ramię w ramię. A ja po raz kolejny mam pragnienie wypowiedzenia słów: Dziękuję za permamentne lato życia!

sobota, 7 listopada 2015

SŁOWA NIC NIE ZNACZĄ


Znów ląduje w zamknięciu własnych skomplikowanych myśli. Lądowanie nieco twarde, z nutką turbulencji, przyprawiające o dreszcze.

Tak bardzo spieszy nam się do dorosłości, do przekroczenia progu, gdy w sklepie będziemy mogli kupić sobie wódkę czy papierosy i z uśmiechem pokazać dowód osobisty kasjerce.
Kiedy jednak przekraczamy ten próg, uświadamiamy sobie, że wcale nie wyszliśmy z piaskownicy. Okazuje się, że trafiliśmy do takiej z PRZEROŚNIĘTYMI DZIECIAKAMI. Dzieciakami, które ciągle uparcie kolekcjonują swoje ulubione zabawki, rzucając nimi później w drugiego człowieka. Kochają wręcz zadawać przeciwnikowi ciosy ciężkim kamieniem słów. Jedyna rzecz, która zmieniła się w tych małych/wielkich istotach to,to, że nie obrażą Cię przecież dosłownie, ubiorą słowa w nutkę sarkazmu, aby dobrze wypaść w towarzystwie, a my chcąc czy nie chcąc słyszymy wiele epitetów kierowanych w naszą stronę, czasem też takich, które każą nam wręcz przestać się cieszyć z osiągniętego sukcesu.

Byłam dosyć buntowniczym dzieckiem to fakt, ale spójrzmy prawdzie w oczy- nie jesteśmy już w piaskownicy. Zbywam uśmiechem, czasem milczeniem. Mądrość, empatia i inteligencja jako rzeczy na które brak popytu w dzisiejszym świecie.

Nie rodzimy się ze słowami na ustach. Rodzimy się z łzami w oczach, bezlitosnym krzykiem błagającym o miłość matki. Nie potrafimy nazywać rzeczy po imieniu, więc płaczemy, by wyrazić smutek, irytację, aby wyrazić emocje małego bezbronnego dziecka.

Bo słowa gubią, słowa mylą, słowa zawodzą, słowa ranią.

Bo przecież nie uwierzyłam, że ona cierpi, dopóki nie zobaczyłam potoku łez, i mokrej poduszki. Dopóki nie zobaczyłam jak zawala się komuś świat pod nogami- słowa były zbędne.
Rozerwie mi serce na widok czyjegoś cierpienia bardziej niż, gdy usłyszę: "smutno mi"

Słowa nic nie znaczą same w sobie.
"Tak bardzo Cię Kocham" nie posiada żadnej wartości, jeśli jest powiedziane do ściany, a nie w oczy, przenikając do serca.
"Wiesz,,,Tęsknie za Tobą" nie znaczy nic, jeśli tak na prawdę nie staramy się, żeby cokolwiek z tą tęsknotą zrobić.
Zbliżenie nie jest do końca szczere, jeśli tuż po nim ktoś odwraca się na drugi bok, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowę.

SŁOWA NIC NIE ZNACZĄ