czwartek, 7 grudnia 2017

List do duszy.

7 grudnia 7:21

Droga Ja. 

Wiesz już dobrze, że Twoje istnienie jest oskarowa rolą w tym małym, wielkim świecie. Wiesz też, że tylko nieliczni mogą zagrać w Twoim filmie zwanym życiem. Widzą tylko to, co tak naprawdę sama pozwolisz im zobaczyć. Może to i lepiej, że piszę do Ciebie ten list właśnie dziś. Jeszcze 4lata temu byłaś młodsza, bardziej agresywna i jeszcze bardziej zła na ludzi i świat znajdujący się dookoła Ciebie. Wiem Skarbie, że każdy pragnie być zauważonym, że każdy pragnie mieć w swoim życiu osobę, która w odpowiednim momencie go usłyszy, ale pozwól mi, abym ściągnęła powoli z Ciebie te wszystkie łuski Twojej niepewności. Jestem z Ciebie dumna, że nadal znajdujesz się po drugiej stronie drzwi z klamką. Pamiętasz ile razy szpony próbowały wbić się w Twoją niewinną szyję? Za każdym razem wykrzyczałaś doniosłe "Get the fuck out of me" zaskakując mnie przy tym swoją siłą. Oh głupia- czy pamiętasz jak często siebie nienawidziłaś, bijąc się po zanikającej wtedy skórze? Pamiętasz jak każde spojrzenie w lustro przyprawiało Cię o mdłości? Pragnę, żebyś wiedziela, że ja widzę Cię inaczej, niż Ty widzisz czasem samą siebie. Uśmiecham się na Twój widok, bo jesteś zjawiskowa. Do twarzy Ci z tą każdą drobnostką o której myślisz czasem, że jest zła. Podniecasz mnie swoją prywatną ścieżka dźwiękową, jesteś świadoma tego, że ma ona w sobie moc twórczą. Choć na pozór wydajesz się twarda, to w środku jesteś ogromną romantyczką, która kolekcjnuje w sobie zmysłowe wspomnienia, wracając później do nich jak do ukochanego filmu, z ścieżką dźwiękową złożoną z własnego oddechu. Tu słowa są zbędne. Wystraczy raz spojrzeć w Twoje oczy, aby zrozumieć, aby przeniknąć do Twojej duszy. Wiem, że warto otworzyć Twoją okładkę, zajrzeć do środka, bo czeka tam wiele wrażeń i uczuć, na których nie powinnien osiąść kurz. Jestem dumna, kiedy widzę dziś Twoje odbicie w kawałku szkła. Widzę, że potrafisz walczyć i nie poddajesz się, gdy wiatr zawieje ciut mocniej. Pomimo zwątpienia innych zabrałaś samą siebie, i pewnego dnia wyruszyłaś w podroz osiągając przy tym niezwykły poziom inteligencji emocjonalnej. Kochana Ja wiem, że czasem trzeba zepchnąć Cię z mostu, bys zrozumiała swoją wartość. Jestem pewna, że niedługo słowa do Ciebie wrócą i napiszesz do mnie piękny list, bo Twoje słowa są jak oceny uniesień. Tymczasem obejrzyj się za siebie (tyko raz- ostatni) i uśmiechnij się do głębi Twojego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz